Czyste szaleństwo :: Historia świata :: Poradnik skauta :: Absurd to za mało :: A to Polska właśnie :: Proza :: Teatrzyki :: Klasyka :: Scenariusze :: Dialogi :: Inne :: Info
Menu na dziś:

Ander Konstrukszyn
Olłejz
ander
konstrukszyn




© Three Infinite Pointz




Ostatnia aktualizacja:
2016-04-24
Czyste Szaleństwo!!!

Auto Komis

by Crazy Yogurt
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Czym mogę służyć?
- Co pan, ministrant, czy jak?
- Nie zapytałem "Czy mogę służyć?" tylko "CZYM mogę służyć?".
- Aha. A, to nie wiem.
- A czego pan chciał?
- Poproszę samochód.
- Co?!
- Samochód.
- Jaki samochód?!
- Może być żółty, cena nie gra roli.
- Dlaczego?
- Bo nie dostała. Przydzielili innej aktorce.
- Aha. Ale nie prowadzimy samochodów.
- Nie chodzi mi o to, żeby go pan dla mnie prowadził, wystarczy, że mi pan sprzeda.
- Nie sprzedajemy samochodów.
- Przecież nad wejściem jest napisane "Auto Komis"!
- No, jest. I co z tego?
- No, to chciałbym auto.
- Nie, nie! Nie zrozumiał pan. "Auto Komis" oznacza, że ludzie przynoszą tu różne rzeczy, dają w komis, potem natychmiast automatycznie odkupują i płacą mi procent.
- I co, ma pan w ogóle jakiś utarg?
- Nie sprzedajemy.
- Słucham?
- Mówię, że nie sprzedajemy utargów.
- Pytałem, czy ma pan z tego jakieś pieniądze.
- Nie sprzedajemy pieniędzy.
- Pytam, czy można na tym zarobić!!!
- Można.
- Dużo?
- Nie sprzedajemy.
- A czy pan w ogóle coś sprzedaje?
- Nie, cosiów też nie sprzedajemy.
- Co pan, w takim razie, sprzedaje?
- W takim razie nic, tylko w komisie.
- CO PAN SPRZEDAJE W KOMISIE?!
- O, mam na przykład automat.
- Do prania?
- Do jakiego prania?
- Do strzelania?
- Panie, co pan...
- No, to do czego ten automat?
- Jak to: do czego? Proszę, tu leży. To szachy, które same sobie dają mata.
- Aha. E, to mi się chyba nie przyda... A co pan jeszcze ma?
- Rzęsistka.
- No, to do lekarza!
- Po co?
- No... Z rzęsistkiem!
- A po co lekarzowi przyrząd do obgryzania rzęs?
- Nie wiem.
- Ja też. Mam jeszcze wielgulator do flublublajki winkrowany samulewem.
- A do czego to?
- Do flublublajki.
- A co to robi?
- Leży.
- A co to MA robić?
- A bo ja wiem? Bierze pan? Niedrogie.
- Nie, dziękuję. A nie ma pan jakichś normalnych rzeczy?
- A tamte nie były normalne?
- No, tak jakby...
- Proszę, oto normalne, czteroosobowe majtki nieprzemakalne z wbudowanym wibratorem do ubijania betonu.
- Może ja już lepiej pójdę...
- To może to, rabin Kamil Maszynowy, w skrócie K. rabin Maszynowy?
- Ehm... Do widzenia...
- A to? Dwuśladowy glan z kompletem zapałek i workiem słomy gratis...
- Gdzie są te drzwi?!
- Niestety, nie sprzedajemy, ale mam (niedrogo!) trójkę bliźniaków po tracheotomii. Reflektuje pan?
- Ratunku!!!
- Nie mam, ale mogę panu zaoferować karton puszek z tuszem do długopisów...
- Wariat!!!
- ...albo radiobagnetofon dwukastetowy plus kilogramofon z możliwością nagrywania...
- Pomocy!!!
- ...albo to, wyjątkowa okazja czyniąca złodzieja...
- Niech mnie pan stąd wypuści!!!
- ...albo butelka CO2 - do wyboru: gazowane lub nie...
- Ja chcę do domu!!!
- ...albo to, spalinowa golarka do szyb...
- Ja chcę do mamusi!!!
- Proszę bardzo, oto dom Amusi. Płaci pan 68 złotych groszy.
- Bierz pan, bierz pan!!! Tylko proszę mnie stąd wypuścić!!!
- Ależ proszę bardzo. Do widzenia i zapraszam! W przyszłym tygodniu mam dostać paczkę kontrowersyjnych gołębi z zacięciem kosztorysowym w tle oraz sześć sztuk teatralnych bez tytułu, ale za to z kompleksem niższości na tle półbutów męskich ze sznurowanymi podeszwami!
- Do widzenia!!! I niech pan nie liczy, że mnie pan jeszcze kiedyś zobaczy!!!
- Dlaczego nie? Mam dużo czasu to sobie policzę. Raz, dwa, trzy, cztery...
- Wariat, wariat, wariat, wariat! I gdzie ja teraz dostanę samochód półosobowy z quasi-halogenowym telefonem do prezydenta, ośmioma oponami mózgowymi i królikiem niebezpieczeństwa na kolorowym draniu?!