Czyste szaleństwo :: Historia świata :: Poradnik skauta :: Absurd to za mało :: A to Polska właśnie :: Proza :: Teatrzyki :: Klasyka :: Scenariusze :: Dialogi :: Inne :: Info
Menu na dziś:

Ander Konstrukszyn
Olłejz
ander
konstrukszyn




© Three Infinite Pointz




Ostatnia aktualizacja:
2016-04-24
Czyste Szaleństwo!!!

Karol

by Crazy Yogurt

W tym roku Karol nie dostał bożonarodzeniowego przydziału.

Karol nie potrafił tego zrozumieć. Przydziału nie dostawali ludzie, którzy popełnili jakieś poważniejsze wykroczenie przeciw Prawu. Karol nigdy nie sprzeniewierzył się Prawu. Wyraźnie ujął to w swoim corocznym sprawozdaniu.

Karol niezbyt dobrze się czuł. Wszyscy sąsiedzi już wiedzieli o jego przydziale. Kiedy szedł na zakupy albo do kościoła, ciągle słyszał za sobą przyciszone szepty i śmiechy. Matki pokazywały go dzieciom, pijaczki spod sklepu wytykali go, rechocząc, ksiądz ostentacyjnie ominął jego mieszkanie podczas kolędy... Zewsząd, z każdego kąta, z każdej bramy słyszał kpiące słowa: "On nie dostał przydziału!!!"

Żona Karola nie wytrzymała i wyniosła się do mamusi, zabierając ze sobą dzieci. Następnego dnia Karol został wezwany do szefa, gdzie otrzymał ostrą reprymandę za opieszałość w pracy wraz z informacją, że w tym roku nie otrzyma premii. Kiedy Karol wracał do domu, zaczepił go prezes spółdzielni mieszkaniowej i poinformował go, że w związku z tym, że nie mieszka już z żoną ma się w ciągu tygodnia przeprowadzić ze swojego luksusowego M-4 do M-1 w suterenie gdzieś na peryferiach miasta.

Karol nie wytrzymał tego wszystkiego. Chciał się upić się do nieprzytomności, mimo, że było to złamanie Prawa. Jednak kiedy poszedł kupić wódkę, dobiła go sprzedawczyni w monopolowym - znała go przecież, często kupował u niej wykwintne trunki na kolacje ze znajomymi. Podając mu butelkę, rzuciła gdzieś w przestrzeń: "Coraz więcej tych cholernych pijaków, powinno się ich zamykać!!!". Po wyjściu ze sklepu Karol ze złością rzucił butelką o ziemię. Przy okazji dostał mandat od przechodzącego nieopodal patrolu policji za zakłócanie porządku.

Następnego dnia Karol obudził się z potwornym bólem głowy. Nagle w jego skołowanym umyśle pojawiła się iskierka nadzieji: Główny Urząd Kontroli!!!

Karol rzucił się do książki telefonicznej i wyszukał adres GUK. Już w chwilę później jechał autobusem w kierunku przedmieścia. Karol nigdy nie był w tej części miasta, rozglądał się dokoła z zainteresowaniem.

Główny Urząd Kontroli zajmował olbrzymi, odrapany budynek. Karol podszedł do wielkiej, zardzewiałej bramy i pociągnął za klamkę. Kiedy wszedł do środka, otoczył go zaduch, typowy dla bram w biedniejszych dzielnicach. Po prawej zauważył recepcję. Podszedł i chciał o coś zapytać, ale stary, bezzębny dziad wytrzeszczył na niego oczy, po czym zatoczył się ze śmiechu i kazał mu iść do pokoju 7D. Na korytarzu Karol spotkał kilka osób i każda na jego widok reagowała tak samo - wybuchała śmiechem.

Karol wszedł do wskazanego pokoju. Pomieszczenie było brudne i odrapane, ze ścian sypał się tynk. Stało w nim rozklekotane biurko, a przy nim dwa metalowe, niewygodne krzesła. Na biurku stała lampa z olbrzymią żarówką. Karol przysiadł na skraju jednego krzesła i czekał.

Po kilkunastu minutach do pokoju wszedł jakiś człowieczek. Miał na sobie sfatygowane wdzianko, tłuste włosy okalały pokaźną łysinę, na nosie kołysały się pogięte okulary. Pod pachą niósł plik dokumentów. Nie odpowiedział na nieśmiałe powitanie Karola, bez słowa usiadł po drugiej stronie biurka i włączył lampę, Karol zamrugał, oślepiony. Kiedy tamten przeglądał papiery, Karol odchrząknął i odezwał się:
- Przepraszam, ale chciałem wyjaśnić...
- Wiem, czego pan chciał - głos tamtego był nieprzyjemny i na dodatek śmierdziało mu z ust - Nie dostał pan przydziału i przyszedł pan to wyjaśnić, tak?
- W zasadzie tak, ale...
- Milczeć.
Karol był tak zaskoczony postawą tamtego, że z wrażenia odebrało mu głos. Tamten w tym czasie z hałasem zamknął teczkę i wlepił w Karola świdrujące oczka.
- Aaa, więc to tak?
Karol wzdrygnął się, kiedy usłyszał ton, jakim wypowiedziane zostały te słowa.
- Nie... Nie rozumiem... O co chodzi?
- W tegorocznym sprawozdaniu napisał pan, że ani razu nie złamał pan Prawa, tak?
- No, tak...
- Ani razu nie zdradził pan żony? Nie uderzył dzieci? Nie złorzeczył na szefa?
Karol zaprzeczał przy każdym pytaniu.
- Nikogo pan nie oszukał? Nikogo nie zranił? Nic nie ukradł? Nie upił się?
- Nie.
- O tym, że nie wysyłał pan donosów na sąsiadów, to wiemy - człowieczek pochylił się w kierunku Karola - I co ciekawe, na pana też nikt nic nie wysłał!
Karol wpatrywał się w człowieczka. Po chwili wykrztusił:
- Więc nie rozumiem, w czym problem, skoro wszystko jest w porządku...
Człowieczek zgasił lampę, założył ręce za głowę i wyciągnął się na krześle.
- Otóż nie jest w porządku, coś jest bardzo nie w porządku.
Karol pochylił się do przodu i wyszeptał:
- Ale co? Przecież nic złego nie zrobiłem!
Człowieczek pokręcił głową i się uśmiechnął:
- Oj, Karol, Karol... Naprawdę myślałeś, że ci to przejdzie? Ty chcesz, żebyśmy uwierzyli, że jest w tym kraju jest ktoś, kto nie popełnił nawet jednego, małego grzeszku? Chłopie, obudź się! Przecież każdy, nawet dziecko wie, że to niemożliwe! - człowieczek wstał i zaczął przechadzać się po pokoju.
Karol zamrugał, zaskoczony. Wydukał:
- No, ale przecież nie złamałem Prawa...
Człowieczek zatrzymał się, pochylił się i wycelował w Karola oskarżający palec:
- Złamałeś jeden z najważniejszych punktów Prawa. Popełniłeś grzech pychy, bo uważasz, że jesteś święty.
- Wcale nie, ja tylko...
- Milczeć! - człowieczek podszedł do biurka, z kupki papierów wybrał jeden i rzucił go Karolowi na kolana - To twoje sprawozdanie. Zabierz te śmieci i wynocha. Masz dwa dni na napisanie nowego. I pamiętaj - człowiek pochylił się nad Karolem i wyszeptał mu do ucha - nawet, jeżeli istnieje człowiek, który nie ma nic na sumieniu, to TY na pewno nim nie jesteś.