![]() Olłejz ander konstrukszyn © Three Infinite Pointz Ostatnia aktualizacja: 2016-04-24 |
![]() A może by się ustatkować?Czyli jak Yogurt mieszkania szukałby Crazy Yogurt
Są takie chwile w życiu człowieka, że mówi sobie (człowiek): "a może by się tak ustatkować?".
Po dłuższej chwili przemyślenia dochodzi (człowiek) do wniosku, że zaokrętowanie się na jakiś
statek płynący w stronę bliżej nieokreślonej, różowej przyszłości w kraju należącym do zbioru
SELECT * FROM WORLD WHERE NAME NOT LIKE 'Polska' AND NAME NOT LIKE 'Argentyna' to pomysł
bardziej na przyszłość i że - nomen omen - dryf myśli poszedł trochę nie w tym kierunku.
I wtedy odpala sobie człowiek program pod wiele mówiącym tytułem "check_my_life" i, wypiwszy
piwo albo dwa, przystępuje (człowiek) do sprawdzenia wyników.
I gdzieś tam, po dogłębnym przealani... przelani... sprawdzeniu wyników i jeszcze bardziej
dogłębnym zapoznaniem się z dnem kufla dochodzi taki człowiek jeden z drugim do wniosku,
że 4 lata gnieżdżenia się z Żoną w hotelu asystenta w pokoju 2,5 x 4,5 metra to o 3 lata
za dużo i pojawiają się niedobre, oj niedobre myśli. I zaczyna (człowiek) myśleć o tym,
czy nie najwyższy czas żeby strzelić sobie w łeb, wypić truciznę, założyć stryczek na
szyję albo wyskoczyć przez okno. Czyli coś mniej więcej jak wziąć kredyt mieszkaniowy.
Zaczyna więc (człowiek) orientować się w ofercie banków i widzi, że nie jest to oferta
dobra. Na szczęście zakład pracy Żony jest łaskawy i sam udziela kredytów mieszkaniowych,
co prawda raczej krótkoterminowych, ale za to tak śmiesznie nisko oprocentowanych, że
najlepsze oferty banków wysiadają na najbliższym przystanku poganiane kopniakami w
miejsce, gdzie krzyż swą szlachetną nazwę kończy.
Jest tylko jeden ból - ilość pieniędzy, jakie można otrzymać w ten sposób nie jest
nieograniczona. Jednakże człowiek w mniemaniu, że kwota będąca górną granicą to i tak
straszliwa kupa szmalu zaczyna rozglądać się za mieszkaniami. Człowiek to jakiś głupi
jest, bo myśli, że jak teraz mało kto kasę ma, to mało kto mieszkania kupuje i dzięki
temu ceny tychże są w miarę rozsądne.
Nie są.
Ceny mieszkań używanych, w starym budownictwie (czytaj: bloki budowane do wczesnych
lat 80) osiągają ceny mieszkań nowych (w stanie surowym co prawda, ale...). Często
gęsto są to mieszkania do remontu. Ceny używanych mieszkań w nowszym budownictwie
osiągają ceny nowych z białym montażem (z TYM ŻE... patrz poniżej).
Mało tego, część ludzi nadal nie rozumie, że mieszkanie to nie bułka, którą wystawia się
na półce, ktoś przychodzi, wyjmuje walizę pieniędzy i płaci od ręki - dla większości
sprzedających sześć tygodni oczekiwania na pieniądze (a tyle się maksymalnie czeka na
przyznanie kredytu) to za dużo.
No cóż, ponieważ nowe mieszkania są w cenie używanych to może kupimy nowe? A nie,
to nie takie proste. Pieniążki pan kładzie na stół teraz, a mieszkanie będzie w
pierwszym kwartale 2003. A jak nam się WTEDY nie spodoba? Trudno, proszę pana. No
dobrze, a jaka będzie wysokość czynszu? Nie wiemy, proszę pana. A jak coś będzie
nie tak i po dwóch dniach mi sufit na łeb spadnie? (dobrotliwie, z ojcowskim uśmiechem)
Przecież to tylko drobna usterka - naprawimy, proszę pana, w ramach rękojmi, w ciągu
miesiąca albo dwóch. E, tak to ja dziękuję. To ja poproszę gotowe, jedno, może być
żółte. Żebym mógł dotknąć, pogłaskać, polizać. A nie, proszę pana, takie mieszkanie
kosztuje o 30% więcej. No dobrze, ale teraz jest recesja, chętnych na mieszkania za
dużo nie ma, to może coś taniej? Oczywiście, proszę pana. Po uwzględnieniu bieżącej
sytuacji możemy obniżyć cenę o 0,05%. Aha, tyle to ja nie mam, dziękuję, do widzenia.
Było miło.
Dobra. We Wrocławiu drogo. To szukamy pod Wrocławiem. Powinno być taniej.
Nie jest.
Tzn jeżeli dojazd do Wrocławia to jeden autobus na dwie godziny to owszem, jest taniej,
ale niewiele. Jeżeli natomiast dojazd jest jako tako wygodny, to ceny są wrocławskie.
I właściwie nie wiem co napiętnować. Czy to, że ceny mieszkań są horrendalne, czy to,
że kredyty bankowe są oprocentowane tak, że po przeliczeniu odsetek mózg staje, czy
może to, że firma Żony daje tego kredytu za mało?
Chyba wszystko po trochu...
A mieszkania jak nie było tak nie ma.
Jakby ktoś słyszał o jakimś samotnym mieszkaniu* pałętającym się we Wrocławiu
i okolicach, szukającym troskliwego właściciela, za rozsądne pieniądze, to ja bardzo
proszę o informację...
|