Czyste szaleństwo :: Historia świata :: Poradnik skauta :: Absurd to za mało :: A to Polska właśnie :: Proza :: Teatrzyki :: Klasyka :: Scenariusze :: Dialogi :: Inne :: Info
Menu na dziś:

Ander Konstrukszyn
Olłejz
ander
konstrukszyn




© Three Infinite Pointz




Ostatnia aktualizacja:
2016-04-24
Czyste Szaleństwo!!!

Życie Zdzisława N.

by Crazy Yogurt

Słońce stało już wysoko i wcale nie zamierzało usiąść nisko. Złote promienie wpadały do pokoju Zdzicha, otaczając jego głowę. Tuż przed ich atakiem Zdzichu zerwał się na równe nogi. Było to trudne, jako że jego nogi nie należały do równych, a do Zdzicha. Zdzich po wczorajszym ochlaju czuł się niezbyt dobrze, jako że miał zatkane obie dziurki w nosie. Oba ucha również miał zapchane - przypomniał sobie swoje wczorajsze słowa "Mam tego gówna powyżej uszu!!!"

Zdzichu rzucił okiem w lustro, a kiedy odbiło się od szklanej tafli złapał je w locie i wstawił na miejsce. Postanowił, że zapomni o tym, co się wydarzyło w ciągu kilku ostatnich dni. Niestety, nie mógł sobie przypomnieć, co to było, więc zaczął łamać sobie głowę. Kiedy była już w kawałkach, Zdzichu zorientował się, że nie może tak dłużej żyć, więc postanowił żyć inaczej krócej. Wyjął spluwę i splunął. Uznał, że tak być musi.

I musiało.

W tym czasie żona Zdzicha, Zdzicha, spała na kozetce. Kiedy obudziła się i kota, zauważyła, że Zdzichu wyszedł. Wstała i otwarła drzwi prowadzące zazwyczaj na balkon. Niestety, dziś drzwi nigdzie nie chciały zaprowadzić. Zdzicha zmełła w ustach przekleństwo i wypluła mąkę na dywan.

W tym czasie kot Zdzichy mył sobie nosek w lewym bucie. Kiedy usłyszał huk padającej na dywan mąki wystraszył się i uciekł tam, gdzie raki zimują, jako że postanowił przezimować u swojego kuzyna, Raka.

Zdzicha spostrzegła ucieczkę kota i nieomal dostała zawału, ale akurat tego dnia listonosz ominął ich mieszkanie szerokim łukiem (zazwyczaj omijał wąską kuszą). Zdzicha wystraszyła się nie na żarty, a na poważnie - do tej pory i tamtego selera Zdzichu nigdy nie wychodził tak wcześnie! Coś musiało być nie w porządku!

I było.

Tymczasem ktoś robił coś gdzieś w samym czymś czegoś.

Zdzichu jako prosty człek po podstawówce i kielichu nie mógł tego zrozumieć. Nie rozumiał natury czegoś, nie znał kogoś, nie wiedział, jak robić coś, nie wiedział, gdzie jest gdzieś. Kochał Zdzichę, ale nie rozumiał. Pomyślał z trudem, że coś się stanie.

I stało się.

Zdzicha podeszła do niego i położyła swoją głowę na jego piersi. Właśnie tym się zajmowała, kiedy Zdzichu myślał z trudem - odcinała sobie głowę. Zdzichu wtedy sobie przypomniał, co robił przez ostatnie dni. I zrozumiał, że to go przerasta, gdyż miał ledwie półtora metra wzrostu. Więc wziął Zdzichę pod rękę, a spluwę pod nogę i wrócili do swojego domku.

I żyli długo i szczęśliwie na skraju leja po bombie atomowej.