Szedł Bon-Jovi po ulicy Spróchniałej
wąchając śnieżnobiały woreczek
pełen butaprenu. Wtedy nagle
i niespodzianie ślimak ujrzał go
całującego się w dupę własną, opaloną
gazem przy pomocy łopatki. Zdziwił się,
ujrzawszy ten widoczek, podrapał się po oku
i schował je do muszli klozetowej i spuscił
wodę ze smyczy . Pomknęła do Bon-Jovi'ego ,
oblała go łzami rozpaczy po stracie
miejsca zamieszkania... Zareagował na to kichnięciem, gdyż
zakręciło go w lewej dziurce usznej ,
więc wydłubał kozę z troby podróżnej i urwał jej
sztuczny pazur, który podał na tacy wodzie ,
wciąż zrozpaczonej. Ucieszyła się bardzo, ujrzawszy tacę
i natychmiast ją (oczywiście bezpiecznie) posadziła
z wielką troską na nocniku , bracie dziennika. Oburzony
na ten widok sztuczny pazur zawył
i rzucił się w dół, wykopany wcześniej przez stopę Bon-Jovi'ego
(znanego też jako Zdziczały Ogrodnik). Wtedy pojawiła się Mary Sue
opasana siennikiem pełnym trotylu
i smutnymi oczyma rzuciła w ślimaka - sprawcę
jej ciąży urojonej. Jej ojciec, zwany Kamieniem, dawno już
skisłym ze starości ogórem lub starym flakiem zastrzelił
pasącego się gołębia.
- Za co?! - ryknął ojciec gołębia .
Martwy gołąb odpowiedział:
- Tak już musi być... - i zmartwychwstał.
Ale Ojciec Kamień był nieugięty i strzelił
powtórnie, mierząc w ślimaka. Niestety, z lufy wyleciał bumerang
i trafił znowu w gołębia, ale tylko w ogon, który uderzył w siennik,
zabijając go na miejscu. Trotyl się oburzył i uruchomił swój zapalnik
do papierosów. Ujrzawszy to, uciekli wszyscy oprócz przechodzącej przypadkowo krowy,
Mary Sue i Bon-Jovi'ego. A potem przyłączył się do sieci ślimak i DO KOŃCA OPOWIADANIA NIKT JUŻ NIE PRZYSZEDŁ.
Trotyl począł potomka o imieniu Trotylek Nitroglicerynka.
Razem rozgrzewali się.
- Załatwimy to - powiedzieli, osiagając orgazm.
I w tym momencie Bon-Jovi puścił wodze fantazji, które natychmiast
pogalopowały, kwicząc ogłuszająco:
- Wujek Trotyl! Wujek Trotyl!
Mary Sue zareagowała niemal natychmiast i zemdlała. Pobladły Bon-Jovi
złapał się za mózg i poczuł ulgę, gdyż wyżej wspomniana przechodnia krowa
odgryzła mu lewe oko. Ślimak, widząc to, poszczuł Trotyla z potomkiem
wodzami fantazji, a tymczasem krytyczna chwila ciągle chłeptała,
a ulga wciąż czuła.
Niestety, zapalnik zawahał się i zgasł
mu silnik. Próbował go pocałować, ale ten był
zimny jak lód i nie mial pulsu. Co widząc, zapalnik załkał,
zamaczając łzami Trotyl i zalał się na amen. Mary Sue odzyskała
utraconą przed miesiącem cnotę i z radości poszła z Bon-Jovi'm
w krzaki.
Na placu boju pozostali: krytyczna chwila, ulga,
silnik bez pulsu, przechodnia krowa, ślimak, Trotyl,
Trotylek oraz cała kupa nikomu już niepotrzebnych słów.
Należałoby w tym miejscu przypomnieć szeroko znany fakt,
opiewający wspaniałe zalety naszych bohaterów, ale nie zrobimy tego.
Zajmiemy się teraz zapomnianym związkiem erotycznym krowy i ślimaka,
którego początki sięgały XVII wieku p.n.e. Otóż wtedy nasi bohaterowie
pierwszy raz posmakowali hawańskich cygar i odurzeni ich dymem
poczęli przybliżać się do siebie, rozbierając w pośpiechu
traktor, stojący im na drodze do szczęścia.
Gdy już uporali się ze wszystkimi przeszkodami, zaczęli patrzeć na siebie i...
¤¤¤OCENZUROWANO¤¤¤
...rozkosz.
Pozostawmy tą miłą dygresję i zapłaczmy nad
kieliszkiem, aby z jasnym umysłem opisać sytuację na polu boju.
A więc Trotyl powoli dochodzi do siebie spoglądając na krowę i ślimaka, udających się w krzaki
i spodziewających się znaleźć tam wygodne posłanie, które, jak pamiętamy, wcześniej zajęli
Mary Sue i Bon-Jovi, którzy właśnie z niego zeszli.
Trotyl, skrytobójczo zakochany w ślimaku, zaczął krzyczeć na swego syna
i obaj wybuchnęli niekłamanym oburzeniem na ... kogóżby innego, jak nie
krówkę, która nie dość, że chora na AIDS, to jeszcze czepia się
ręcyma i nogyma ślimaka! Odłamki wybuchu trafiły w silnik,
który pocieplał ze wzruszenia i rozpoczął miarową pracę,
co spowodowało, że rozradowany zapalnik eksplodował, ale Trotylu już
nie stać było na drugi wybuch, bo właśnie pobiegł do ślimaka
i umarł po drodze. Jego syn, gdy to zobaczył, popełnił
japońską wersję małżeństwa z drzewem i mieczem i ogniem,
a więc wiadomo, że podczas nocy poślubnej zostanie niechcący zabity
i spłonięty (też niechcący) i przedziurawiony (z miłości).
Wtem pojawiła się Mary Sue, kołysząc nagimi torsjami, wyłupując
kawałki kory drzewnej z pomiędzy zębów Bon-Jovi'ego,
który spluwał namiętnie między oczy Mary Sue.
Tego widoku nie wytrzymał nawet nawykły do różnych potworności
ślimak i zwymiotował na mogiłę Trotyla, po czym obwiesił się.
W tym czasie krowa, nieświadoma niczego, przedzierała się przez las w poszukiwaniu
nowych, czerwonych majtek. Na to nie mógł zgodzić się Bon-Jovi (znany też jako Zdziczały Rzeźnik)
i runął z wysokości 4 piętra na niskość 1 piętra, po czym zweryfikował swoje postępowanie
i wrócił na górę po siekierę, a gdy ją odszukał ubrał groźny wyraz twarzy i gumowce
i znów runął z wysokości 4 piętra, chcąc trafić krowę przelotem
i zedrzeć z niej to całe cholerne krowstwo w postaci skóry i rogów.
Niestety, Mary Sue też miała skórę i rogi, więc Bon-Jovi po raz drugi ją
zarżnął, aż Mary pisnęła z uciechy.
Krytyczna chwila myślała, że nadszedł jej czas, ale ciągle była zajęta chłeptaniem
i w końcu umarła z przechłeptania na wyrostek robaczkowy.
Ulga umarła z przeczucia, które było już tak wielkie, że ją zgniotło.
Krowa uciekając przed Bon-Jovi'm dotarła do krainy Suchotniczych Rzeźni
i tam wpadła w ręce Zdziczałego Rzeźnika, który oprawił ją
w ramę złoconą i powiesił w lodówce. Niestety, zaraził się od niej AIDS i zdechł w męczarniach, a Mary Sue
była od dziecka chora na rzeżączkę i w tym momencie nie zdzierżyła i padła na wznak i umarła.
Zwyciezcą został plac boju.
CDN!!!